top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraDziewczyny w chmurach

RESTAURACJE | The Botanist

Zaktualizowano: 11 wrz 2020

Zazwyczaj podczas naszych kulinarnych wojaży po Warszawie decydujemy się na restauracje, których menu pozwolą każdej z nas wybrać coś odpowiedniego. Jeżeli jeszcze nie czytaliście naszego powitalnego wpisu to zapewne nie wiecie, że Kamila jest weganką, ja natomiast nie mam nic przeciwko kawałkowi dobrze przyrządzonego mięsa. Jednak tym razem wybrałyśmy w 100% roślinną knajpkę - The Botanist. Jej lokalizacja jest doskonała - kilka kroków od ul. Nowy Świat, na Ordynackiej. Kuchnia również zasługuje na miano perfekcyjnej, a wiedzcie, że naszym podniebieniom nie jest łatwo dogodzić.


Lokal przykuwa uwagę już swoim wyglądem zewnętrznym - ciekawymi, ażurowymi drzwiami, prostym, zielonym szyldem oraz roślinami wręcz wylewającymi się przed fasadę. Po wejściu do środka wita nas dosyć ciemne, ale jakże przytulne wnętrze! Zielony kolor świetnie współgra z wszechobecnym drewnem, a ciepłe światło odbijające się w dużych lustrach otula każdy dobrany przez właścicieli detal.



Menu jest bardzo dobrze skonstruowane, więc każdy znajdzie tam swój smak. Jest niewielkie, co pozytywnie wpływa na odbiór lokalu, gdyż wiemy, że jedzenie nie marnuje się, a ograniczona liczba dań pomaga w dokonaniu wyboru. Znajdziecie tam kilka przystawek oraz dań głównych. Karta oferuje również autorskie drinki, a także cztery desery. Kamila zdecydowała się na Poke Bowl z tuńczykiem z arbuza jako główną gwiazdą programu. Przyznam, że brzmiało to dla mnie abstrakcyjnie, ale Kamila zapewniała, że jest to standardowe, wegańskie danie. Z jej późniejszej relacji wynikało, że bardzo jej przypadł do gustu. Ja wybrałam stek z kalafiora, który był oznaczony jako ostre danie. Na szczęście ostrość była wyważona i idealnie trafiła w moje kubki smakowe. Sam kalafior był świetnie doprawiony, a czarna soczewica nadawała świeżości całemu daniu. Ceny tzw. dużych talerzy oscylują w okolicy 30 zł. Do obiadu zamówiłyśmy koktajl na bazie whisky z dodatkiem mięty. Takie napoje to koszt 20-25 zł. Wizytę w restauracji zakończyłyśmy dwoma deserami: lodami o smaku earl grey, banana z chałwą i figi z makiem oraz malinowym sernikiem z nerkowców. Za całość zapłaciłyśmy niecałe 150 zł.



Wizyta w The Botanist była jedną z bardziej udanych. Jest to stosunkowo nowy lokal, ale zasługuje na szybkie wytworzenie stałej bazy klientów i deklarujemy się być jednymi z nich!


 

Comments


bottom of page