top of page
Szukaj
Zdjęcie autoraDziewczyny w chmurach

FRANCJA | Nicea - południowa stolica Francji

Zaktualizowano: 13 wrz 2020


Nicea leży na Lazurowym Wybrzeżu, nad Zatoką Aniołów. Już sama nazwa sugerowała nam, w jak zjawiskowym miejscu niedługo się znajdziemy. To miasto jest znane ze swojej spójnej architektury, wyjątkowej atmosfery oraz przepięknych widoków. Zaryzykowałabym nawet stwierdzeniem, że tworzy wokół siebie pewną włoską otoczkę. Nie wiem czemu, ale ciągle witałam się "Buongiorno" zamiast "Bonjour". Prawdopodobnie jest to pewien sposób odzwierciedlenia dość burzliwej historii miasta.


Widok z okna samolotu na Zatokę Aniołów. By uchwycić taki widok proponujemy ulokować się po lewej stronie pokładu.


1 Dzień

Nasza przygoda z Niceą zaczęła się stosunkowo wcześnie rano. Trasa pomiędzy lotniskiem, a centrum upłynęła bardzo szybko i sprawnie – tramwaj dowozi podróżnych bezpośrednio do centrum, a bilet można kupić w automacie na przystanku. W mieście byłyśmy już około godz. 8.00, więc swoje pierwsze kroki skierowałyśmy do hotelu, aby zostawić bagaże i móc ruszyć na podbój południowej, w moim mniemaniu, stolicy Francji. Wybrałyśmy Residence Petit Louvre, który znajdował się tuż przy Avenue Jean Medicin. Tą ulicą można bezpośrednio dojść do Placu Massena. Sam hotel był całkiem przytulny, ale pokoje były dość małe jak na dwie osoby. Przestrzegam osoby z większymi bagażami niż podręczne – raczej nie mielibyście gdzie ich ulokować. Jak tylko oddałyśmy bagaże do przechowalni w hotelu, zaczęłyśmy poszukiwania urokliwej kawiarni na śniadanie. Kamila jest specką od wynajdywania takich miejsc, a więc i tym razem jej intuicja nas nie zawiodła. Wylądowałyśmy w Lou Ficanas, gdzie właściciel polecił nam nasze pierwsze śniadanie we Francji. Dzięki niemu zdecydowałyśmy się na chrupiący chleb oraz dżem własnej roboty. Właściciel dodatkowo ugościł nas aromatyczną kawą oraz świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy. Koszt takiego posiłku to ok. 7 euro. O innych miejscach z przepysznym jedzeniem, które polecamy piszemy tutaj.


1. Plac Massena z widokiem na Fontannę Słońca 2. Lokalizacja naszego pierwszego, francuskiego śniadania 3. Kamila przed dworcem Gare de Nice Ville



Po zjedzeniu pysznego śniadania, poszłyśmy na dworzec, który znajdował się niecałe 10 minut pieszo od naszego hotelu. Pewnie zdziwi Was fakt tak szybkiego opuszczenia Nicei. Otóż, zdecydowałyśmy się na jednodniową wycieczkę do Monako. Będąc tak blisko tego pełnego przepychu miejsca, nie było szans, aby dwie takie damy, jak my (przynajmniej niektórzy tak sądzą), nie postawiły tam stopy. Kupno biletów przez biletomat nie należało do najłatwiejszych, ale po kilku chwilach rozpracowałyśmy maszynę. Warto zaopatrzyć się w środki, które można bez przeszkód wydawać za granicą za pomocą karty płatniczej, bo niestety kupno biletów za pomocą gotówki jest możliwe tylko poprzez stanie w długachnej kolejce. O reszcie tej przygody możecie przeczytać tutaj.


Po powrocie z Monako interesowało nas tylko jedzenie. Chciałyśmy uświetnić ten dobry, pierwszy dzień jeszcze lepszym posiłkiem. Wybrałyśmy Le Tian Restaurant, ze względu na dość nowoczesny wystrój z domieszką tradycji oraz atrakcyjnie zapowiadającą się kartę dań. Jest to miejsce serwujące smaki lokalnej kuchni francuskiej. Nasz wzrok przyciągnęły różnego rodzaju makarony i to na nie padł nasz ostateczny wybór. Po obiedzie nie mogłyśmy sobie odmówić dłuższego spaceru Promenadą Anglików. Przepiękne wczesne godziny wieczorne miło nas zaskoczyły niewielką ilością osób powielających nasz pomysł oraz idealną pogodą. Po drodze wstąpiłyśmy na karuzelę, którą pomimo wieku, każda z nas chciała się równie mocno przejechać. W dalszej trasie minęłyśmy Ogrody Massena oraz hotel Le Negresco, a w międzyczasie podziwiałyśmy wspaniały widok chylącego się ku horyzontowi Słońca.



1. Karuzela w Ogrodzie Alberta 2. Promenada Anglików w blasku zachodzącego Słońca wraz z osobliwą rzeźbą


2 Dzień

Drugi dzień spędziłyśmy w Cannes oraz Antibes. Tutaj znajdziecie więcej informacji o tych dwóch urokliwych miasteczkach.


3 Dzień

Zwiedzanie rozpoczęłyśmy od Muzeum Mattise’a. Skorzystałyśmy przy tym z przywileju studenckiego - osoby poniżej 26 roku życia mieszkające w UE mogą bezpłatnie zwiedzać liczne muzea we Francji. Jednak osoby, które już ukończyły edukację mogą wykupić 7-dniowy bilet (20 euro) pozwalający na wstęp do 11 muzeów i galerii (1). Samo muzeum jest położone doprawdy malowniczo. Znajduje się na wspaniałym terenie otoczonym gajem oliwnym należącym do klasztoru w Cimiez, do którego również miałyśmy okazję zajrzeć. W muzeum znajdziecie obrazy, rzeźby i rysunki Mattise’a oraz świadectwo jego życia. Jest ono otwarte codziennie (z wyjątkiem wtorków) w godzinach 10 - 18 w sezonie letnim, a w zimowym 10 - 17. Kolejnym przystankiem na naszej drodze było Muzeum Chagall’a, które kontrastowało z poprzednikiem swoim nowoczesnym wyglądem i audiowizualnymi atrakcjami na wystawach. Utworzył je sam malarz, a znaczną część obrazów stanowią jego wariacje na temat Biblii. Chagall działał w nurcie kubistycznym oraz internacjonalistycznym. Godziny i dni otwarcia są takie same jak w przypadku poprzedniego muzeum. Brak innych zwiedzających dusz, pogłębiło jedynie doznania płynące z napawania się otaczającymi nas obrazami. Serdecznie polecamy podróże w tamte strony pod koniec września. Dla nas ten termin okazał się strzałem w dziesiątkę - muzea, deptaki, place były niemal wyłącznie dla nas.


Z dzielnicy Cimiez wsiadłyśmy w autobus, który podwiózł nas do centrum miasta. Swe kroki skierowałyśmy na Plac Garibaldiego. Otoczony jest on urokliwymi, wąskimi uliczkami, restauracjami, ale również większymi sklepami spożywczymi. Pośrednio połączony jest on z Placem Massena dzięki szerokiej Promenadzie du Paillon. Jest to silnie zazieleniony fragment w centrum miasta, który świetnie nadaje się na piknik, bądź krótki odpoczynek pomiędzy intensywnym zwiedzaniem.


Ostatnim, obowiązkowym punktem tej wycieczki był Sobór św. Mikołaja, który jest jednym z bardziej oddalonych punktów. Dodarcie tam nie było problemem – przejazd tramwajem z Placu Garibaldiego oraz spacer z dworca głównego zajął nam ok. 20 min. Budynek zachwyca swym majestatem, zarówno z zewnątrz, jak i wewnątrz. Otoczenie go zwykłą, mieszkalną zabudową, wydaje się niemal nie na miejscu. Katedra ta została nominowana w tym roku na nagrodę najlepszego projektu architektonicznego we Francji (2).


Podsumowaniem tego wakacyjnego wypadu była wizyta w Le Plongeoir. To restauracja nieco oddalona od ścisłego centrum Nicei, położona w iście bajkowej scenerii. Składa się z dwóch części: jednej kamiennej i murowanej, drugiej ażurowej, drewnianej, nawiązującej w sposób nowoczesny do stojącego w tym miejscu kilkadziesiąt lat temu budynku w stylu secesyjnym. Oba segmenty umiejscowiono na wyłaniających się z burzliwych wód, skalistych wyspach. Widok zapierający dech w piersiach. Ceny też były zjawiskowe, ale w końcu, ile razy człowiek ma okazję być w takim miejscu... Wieczór, oprócz zachodu Słońca i bezkresu wód, umiliła nam niewielka kolacja oraz kieliszek szampana.

Wydawałoby się, że już nic nie może nam zaburzyć ostatniego wieczoru w Nicei. Jakże się myliłyśmy! Wiedząc jak oddalony jest Le Plongeoir od naszego hotelu sprawdziłyśmy dokładnie połączenia komunikacji miejskiej. O 20.30 czekałyśmy na ostatni autobus, który jak się pewnie już domyślacie, nigdy nie przyjechał. Przed nami roztaczała się wizja 40 minutowego spaceru... Ale co to dla nas! Dzięki temu poznałyśmy wieczorne uroki miasta, zdając sobie sprawę, jak wiele pozostało do zobaczenia w tym mieście.

1. Fasada Muzeum Matiss'a 2. Fragment Promenady du Paillon 3. Restauracja Le Plongeoir


Przygodę w Nicei zakończyłyśmy następnego dnia, wcześnie o poranku. Przechadzając się pustymi, dopiero co budzącymi się uliczkami pięknego miasta, każda z nas myślała tylko o tym, kiedy znów będziemy mogły tu wrócić.



ALBUM ZE ZDJĘCIAMI



 


Comments


bottom of page